środa, 29 stycznia 2014

Chapter Two - "Nie przejmujmy się nimi! To twoje życie Louis."

przepraszam, że tak zwlekałam. brak weny doskwierał :D wiem, że was zawiodłam...
mój tt  razie pytań: https://twitter.com/luvmeharrehx
NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE ZA OK. 2 TYG 
Krótki, tak, wiem. Po prostu nie miałam czasu pisać dłuższego, a chciałam o w końcu napisać bo nie chciałam was zawieść. Przeprowadziłam się do innego kraju i wiecie jak to jest. Nowa szkoła, przeprowadzka itd.. wybaczcie...
______________________________________________________
Dwie godziny później już rozmawialiśmy na luzie. Śmialiśmy się, gadaliśmy o śmiesznych i tych mniej śmiesznych rzeczach. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeprosiłam Louisa i poszłam otworzyć drzwi. Uśmiech od razu mi zbladł.
-Mama?-szepnęłam.
-Jo, tak miło mi cię widzieć. Przyprowadziłam ci Emily.-wskazała na małą dziewczynkę obok niej. Moje oczy się załzawiły. Moja córeczka. Ja... po prostu nie miałam siły mówić o niej nikomu z mojego środowiska w Londynie. Prawdziwy powód mojej przeprowadzki? Bałam się ludzi, którzy o mnie plotkowali. Że w takim młodym wieku zaszłam w ciąże, a ojcem dziecka w dodatku okazał się chujem i ode mnie odszedł. Okłamałam wszystkich... No ale w pewnym sensie też było trochę prawdy w tym, co mówiłam Louisowi. Ojciec kazał mi się usamodzielnić.
-Weź ją, ja nie mam czasu teraz się nią opiekować. Prawdopodobne też, że będzie musiała z tobą mieszkać. Ja idę.-i sobie poszła. Zostawiła mi moją małą 4-letnią Emi. Te całe 4 lata ona nią się opiekowała. Jak mam sobie poradzić?
-Chodź.-powiedziałam niepewnie, a mała dziewczynka chwyciła mnie za rękę. Poszłyśmy powoli do salonu gdzie był Louis.
-Kto to?-Tomlinson zmarszczył brwi patrząc na małą.
-Lou... bo ja ci o czymś nie powiedziałam.-powiedziałam cicho i usiadłam na fotel. Wzięłam Emily na kolana, a ona bawiła się swoim misiem.
-Cześć, Louis jestem.-chłopak z szerokim uśmiechem podał rękę mojej córce. Ona nieśmiało podała mu jej małą łapke i wymruczała "Emily".
-T..to moja córka.-wyjęczałam cicho jąkając się. Myślałam, że Louisowi wyjdą oczy z orbit. Aż taki szok?
-Co przepraszam?-powiedział i przetarł oczy, pewnie myślał że to sen.
-Moja córka.-powtórzyłam i opuściła głowę w dół. Bawiłam się włoskami Emily, a ona śmiała się słodko.
-Córka?!-natychmiastowo wstał z fotela i krzyknął. Serio się go przestraszyłam. Kiwnęłam potakująco głową i przeniosłam na niego wzrok.
-Zawiodłem się.-wypadł z mojego domu jak poparzony. Z moich oczu mimowolnie uciekły łzy. Beczałam jak małe dziecko chowając twarz w dłoniach.
-Mamusiu!-Emily wstała na podłogę i trzęsła moją nogą. Uniosłam lekko głowę aby spojrzeć jej w oczy.-Co się stało?-powiedziała łagodnie.
-Nic, kochanie. Chodź, zrobimy kanapeczki.-złapałam ją za rękę i poszłyśmy do kuchni.
                                            ~Perspektywa Louisa~
Wpadłem do domu głośno trzaskając drzwiami. Z wkurzoną miną wszedłem do salonu i rozsiadłem się na kanapie.
-Co się tu dzieje?!-krzyknął Zayn schodząc z góry. Rozejrzał się i zobaczył mnie, miałem twarz schowaną w dłoniach, ale nie płakałem. Wręcz przeciwnie. Byłem chujowo zły. Poczułem, jak kanapa się ugniata, czyli Zayn usiadł obok mnie.-Co się dzieje?-powiedział dość łagodniej.
-Ta suka... ona ma dziecko, kurwa! Czaisz?! Dziecko!-podkreśliłem słowo "dziecko" i spojrzałem mu prosto w oczy.
-Ale Louis, to nie koniec świata.-próbował mnie pocieszyć.
-No, kurwa, tylko szkoda, że zapomniała mi o tym wspomnieć!-wykrzyknąłem i oparłem się o tył kanapy,  ręce dałem po dwóch stronach mojego ciała, a moja mina była grobowa.
-Ja pierdole, Louis! Porozmawiaj z nią na spokojnie i wszystko się wyjaśni!
Przez chwilę analizowałem jego słowa, ale... musiałem przyznać, miał rację.
-Tak myślisz?
-Tak myślę.
-Pójdę tam.-powiedziałem nieco rozweselony i uśmiechnąłem się do Mulata.
Jednak nasza braterska miłość jest przydatna. On umie doradzić i pocieszyć.
Szybko podbiegłem do jej domu i zadzwoniłem na dzwonek. Niemal natychmiastowo otworzyła drzwi.
Jej oczy były zaszklone. Płakała? 
-Możemy pogadać?-powiedziałem łagodnie. Kiwnęła głową i wpuściła mnie do środka. Weszliśmy do kuchni, ona otarła ręce ścierką i posadziła małą na krześle przy stole. Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i zaczęła bawić się lalką, a Jo usiadła obok mnie.
                                                    ~Perspektywa Joel~
Przyszedł. Naprawdę przyszedł. Teraz nie patrzyłam na niego jako na gwiazdę. Teraz patrzyłam na niego jako na zwykłego chłopaka z sąsiedztwa.
-Przepraszam, Jo. To emocje mną targały, nie myślałem wtedy.-powiedział i uśmiechnął się słabo.
-Nic się nie stało, nie wiedziałeś.-próbowałam umocnić go w przekonaniu, że to nie jego wina.
-Zgoda?-wyciągnął otwartą dłoń w moją stronę.
-Zgoda.-uśmiechnęłam się i podałam mu swoją dłoń.-Um, Loueh?
Powiedziałam cicho, a on wydobył z siebie ciche "Hm?". Ja wstałam i podeszłam do blatu. Oparłam się o niego i głośno westchnęłam.
-Pomógłbyś mi urządzić pokój małej? Wiesz, poskładać łóżeczko i takie tam.-pokiwał ochoczo głową.
-Jasne.
-Dzięki.-podeszłam do niego i go przytuliłam.-Może wyjdziemy gdzieś? Na spacer?
-Wydaje mi się, że to nie będzie takie łatwe.-powiedział i cicho się zaśmiał. Wstał krzesła i staliśmy na przeciwko siebie.
-Czemu?-uśmiechnęłam się.
-Paparazzi.-powiedział krótko.
-Nie przejmujmy się nimi! To twoje życie Louis.
-Masz rację.-pokiwał głową i podszedł do Emily. Ukucnął przed nią, a ona siedziała na krześle.
-Emily, idziemy na spacerek z mamusią?-dziewczynka cicho się zaśmiała i przytaknęła. Chyba się jeszcze wstydzi Louisa.

*
Wyszliśmy z domu, jak na razie obyło się bez żadnym wścipskich reporterów, bo chłopak założył okulary przeciwsłoneczne i kaptur od bluzy.
Chwyciłam Emily za rączkę i szliśmy w stronę parku.
Parę minut później już tam dotarliśmy. Puściłam córkę, a ona biegała i śmiała się wesoło. Oczywiście szła przed nami i cały czas miałam na nią oko.
-Louis?-powiedziałam nieśmiało.
-Tak?-popatrzył na mnie i szeroko się uśmiechnął. Kocham ten śmiech. 
-Ja to chyba nie pójdę na tą imprezę.-powiedziałam, cały czas przypatrując się Emily.
-Domyśliłem się.-zaśmiał się słodko i pokazał głową na moją córcię.-Nie martw się, ułoży ci się w życiu. Jestem pewien.-Tomlinson objął mnie ramieniem. Jezu, Louis mnie przytula.

pół godziny później
Byłam już w domu, a nogi bolały mnie jak cholera. Louis poszedł położyć małą na moim łóżku i wrócił do mnie, do salonu.
-Padam z nóg.-westchnął głośno i usiadł obok mnie. Wziął do ręki swojeg Iphona i coś przeglądał, chyba twittera. Jego mina natychmiastowo zmieniła się ze zmęczonej na złą. Co on tam zobaczył? Nachyliłam się nad jego ramieniem i spojrzałam w jego ekran.
-O cholera.-mruknęłam widząc obrazek w telefonie. Ja, Louis i Emily. Akurat uchwycili ten moment, gdy mnie przytulał. I ten opis pod zdjęciem "ZABIJĘ JĄ! ON JEST MÓJ!" - psychofanka, jak sądzę. Tomlinson przeglądał dalej. TT aż roił się od naszych zdjęć. "ON A Z TĄ SUKĄ DZIECKO?!" - do moich oczu napłynęły łzy. Co ja im takiego zrobiłam?
-Ja pierdole.-mruknął i rzucił telefonem o stół.

wtorek, 28 stycznia 2014

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Chapter One - "Tak, jestem Directioner"

-Soku poproszę.-powiedział, a ja cała roztrzęsiona ruszyłam do kuchni. Uspokuj się, Jo. Traktuj go jak zwykłego chłopaka. - powiedziałam w myślach i nalałam soku.
                                                            ~Perspektywa Louis'a~
Ta dziewczyna zachowuje się jakbym był conajmniej prezydentem. Słodko wygląda jak się mnie wstydzi i jest taka niewinna.
Dziewczyna weszła do pokoju i postawiła na stoliku szklankę z napojem.
Wziąłem łyka i spojrzałem na nią. Naprawdę wyglądała niewinnie gdy tak jej drobne rączki chwytały tą szklanke.
-Skąd się przeprowadziłaś?-zapytałem, a ona swój wzrok utkwiła w stole. Zapatrzyła się, a ja pomachałem ręką przed jej oczami.
-Yym..-potrząsnęła głową w celu ogarnięcia się i popatrzyła w moje oczy.-Z Denver.-uśmiechnęła się nieśmiało i postawiła szklankę na stoliku.
-Tak w ogóle, ile masz lat?-popatrzyłem na nią, a ona jak na zawołanie odpowiedziała.
-23 i mam na nazwisko Richard.-uśmiechnęła się szeroko i założyła nogę na nogę.
-Masz tutaj jakichś znajomych?-uśmiechnęłem się do niej ciepło, a ona to odwzajemniła.
-Nie, wprowadziłam się tutaj parę dni temu i wszystkie te dni poświęciłam na rozpakowywanie.

                                                                   ~Perspektywa Joel~
Powoli zaczęłam traktować go jak zwykłego znajomego. Fajnie jest tak pogadać i poznać kogoś nowego, który ma dużo znajomych szczególnie, że nikogo tu nie znam.
-Może chcesz poznać reszte zespołu? Poznasz nas.-tym pytaniem mnie zaskoczył. Bo która Directioner by nie chciała? Tak, jestem Directioner.
-W sumie to tak, chciałabym.-przytaknęłam głową, a chłopak wstał z kanapy i ponaglił mnie, abym zrobiła to samo.

   Po 3 minutach byliśmy już w domu Louisa, a właściwie w domu całej piątki, bo wszędzie były ich zdjęcia i ich rzeczy. Kto by pomyślał, mieszkam obok One Direction.
-Cześć.-uśmiechnęłam się nieśmiało do Nialla, który przyszedł do domu. Louis był w kuchni, a więc miałam chwilę, aby poznać Horana, słynnego żarłoka.
-Hej, kim jesteś?-usiadł obok mnie uśmiechnając się szeroko. Piękne, białe zęby ukazały się moim oczom.
-Joel, znajoma Louisa, wprowadziłam się obok.-podałam mu rękę.
-Niall.-to akurat wiedziałam, Szerloku.
-Jestem.-przyszedł Tomlinson i usiadł po mojej drugiej stronie. Troche nieswojo czułam się w ich towarzystwie.
-Idziesz ze mną do sklepu po popcorn?-uśmiechnął się do mnie Lou po czym popatrzył na półkę z filmami, chyba miał zamiar oglądać ze mną film.
-Jasne.-uśmiechnęłam się i wstałam, on także to zrobił.
-Nie zróbcie dzieci.-zaśmiał się Horan, zgarnął mandarynke ze stolika i wyszedł z pokoju. Ugh, chciałabym się smiać jak Horan.

    Wyszliśmy z domu i od razu zaatakowały nas paparazzi, mimo, że sklepik jest tuż obok. Louis założył kaptur i popatrzył na nich rozwcieczony.
-Już widzę te nagłówki gazet "Louis Tomlinson i tajemnicza dziewczyna. Czy są razem?"-powiedział wkurzony. W sumie, gdy jeszcze go nie znałam, też brałam każdą dziewczyne przy boku chłopców z 1D jako ich dziewczynę.
-Szybko.-chwyciłam go za przedramie i truchtem dobiegliśmy do sklepu.

                                                                    ~Parę godzin później~
Przedtem z Louisem oglądaliśmy jakąś komedie, a teraz siedzę już w domu przeglądając twittera. Niall i Louis zaczęli mnie obserwować, a zaraz po tym przypłynęła nagła fala followersów na mnie. Oni serio mają taki wpływ na obserwowanie osób?
Napisałam tweeta do Louisa "Może tak jutro powtórka z oglądania filmu? haha xx"
Wiedziałam, że zaraz przypłynie na mnie fala hejtów, ale miałam to w dupie. Chciałam, aby ludzie wiedzieli, że go znam.
Nie myliłam się. Zaraz po tym na moim koncie było pełno tweetów z zapytaniem o nas: "Kim dla niego jesteś?!" "Odpierdol się od niego!", ale ja się tego nie bałam.
Zamknęłam laptopa i wybrałam numer do mamy. Zadzwoniłam, ale nie odbierała. Pewnie była zajęta. Włączyłam instagrama i dodałam to zdjęcie. 

Następnego dnia.
Ubrałam się w to i od razu ruszyłam do sklepu na zakupy, w końcu muszę czymś uzupełnić lodówkę.
Nawet dobrze nie wyszłam na rynek w kierunku TESCO, a już w moim zasięgu wzroku widziałam paparazzi  lub dziennikarzy idących w moją stronę. Westchnęłam cicho i szłam dalej. Po chwili podszedł do mnie jakiś koleś z kamerą i mikrofonem.
-Czy ty i Louis jesteście razem?-to pytanie mega mnie wkurwiło. Wypuściłam głośno powietrze i wydusiłam z siebie głośne "nie" i szłam dalej. Nie gonili mnie już dalej, ale wiedziałam, że to nie koniec.

Trzy godziny później ruszyłam do domu chłopaków. Otworzył Niall i przywitał się ze mną szeroko się uśmiechając, ale ja nie byłam w zbyt dobrym nastroju.
Niall zawołał Louis'a, chłopak do mnie podszedł i przytulił na przywitanie, a Niall poszedł (chyba) do swojego pokoju.
-Wkurwiają mnie ci ludzie z aparatami.-powiedziałam nieprofesjonalnie.
-Takie są skutki znajomości ze mną.-zaśmiał się i wskazał gestem ręki, aby weszła do środka, ale ja pokiwałam głową na "nie".
-Chodź do mnie.-uśmiechnęłam się lekko, a on pokiwał głową, że się zgadza.
Parę minut później byliśmy już w moim domu.
Usiedliśmy w salonie i to ja zaczęłam rozmowę.
-Zadawaj mi jakieś pytania, chcę, abyśmy się lepiej poznali.-chłopak zgodził się na ten pomysł i zmróżył oczy wymyślając jakieś pytanie.
-Jaka jest twoja rodzina?
-Mam mame, brata i ojczyma. Mój tato wyprowadził się od nas jak miałam 5 lat i nie utrzymuję z nim kontaktu. Przeprowadziłam się tu, aby się usamodzielnić.-z tym ostatnim zdaniem to skłamałam. Ojczym mnie zmusił.
-Um, jak nazywa się twoja rodzina? W sensie imiona.
-Brat to Rich, mama to Holy, a ojczym David.-uśmiechnęłam się po mojej odpowiedzi.
-Idziemy wieczorem na imprezę?-hm... Pomyślmy, jesteś Louis Tomlinson...
-Jasne.
**************************************************************
Witam was! Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Komentowanie naprawdę motywuje do dalszego pisania! <3

sobota, 28 grudnia 2013

Prolog

Witam was wszystkim BAARDZO serdecznie. Może znacie mnie już z bloga harrytrouble.blogspot.com, którego ja także piszę. Strasznie przyjemnie będzie mi pisać tego bloga no i mam nadzieję na chociaż garstkę czytelników :) enjoy! x
*****************************************************
Nienawidzę tego uczucia, kiedy rozstaję się z kimś ważnym dla mnie. W tym wypadku była to moja rodzina. Przeprowadziłam się do Londynu z przymusu. Właściwie to nie chciałam się przeprowadzać, ale mój ojczym już taki jest. Jeżeli coś postanowi, będzie to miał. Kazał mi się wyprowadzić i usamodzielnić, a przez jakiś czas będzie mi opłacać dom.
 
      Rozpakowywałam ostatnie ciuchy do szaf myśląc o moim bracie. Kolejny raz wpakował się w gówno, bierze narkotyki i ma długi. Mama ani ojczym nic nie wiedzą, bo my mamy układ. Ja go przyłapałam na tym, jak wciąga, a on mnie przyłapał na imprezie. Wiem, to może się wydawać dziwne: "23-letnia dziewczyna, która nie może chodzić na imprezy". Ale to wcale nie tak. Mogę chodzić na melanże, ale tamtej nocy urządziłam go w NASZYM DOMU podczas gdy rodzice wyjechali na wakacje, wtedy Jack (mój brat) przyszedł do domu i zastał imprezę. 
      Ktoś zadzwonił dzwonkiem na drzwi. Szybko zbiegłam po schodach i spojrzałam przez wizjer. Zobaczyłam jakiegoś mężczyzne, ale nie byłam pewna kim on był. Otworzyłam drzwi, rozchyliłam lekko usta i uniosłam lekko brwi.
-Czy mnie oczy nie mylą?-powiedziałam cicho.-Louis Tomlinson przed moimi drzwiami?-uśmiechnęłam się szeroko. Co ten przystojniak ze znanego zespołu One Direction tu robił? A może... to tylko ktoś podobny do niego?
-Cześć.-uśmiechnął się słodko i podał mi rękę do przywitania.-Louis jestem, ale to chyba już wiesz. Jestem twoim sąsiadem, widzę, że jesteś nowa.-byłam pewna, że zaraz dostanę zawału. Tyle milionów dziewczyn marzy o spotkaniu z nim, a ja przypadkiem go spotkałam, a w dodatku mieszkam koło niego. 
-Joel.-przywitałam się i dalej stałam jak zamurowana.-Wejdź, proszę.-pokazałam gestem ręki, aby wszedł do środka. Jak powiedziałam, tak zrobił. 
-Może i tu nie jest idealnie, ale mam nadzieję, że podaba ci się tutaj.-powiedziałam wchodząc do salonu. Pomieszczenie wyglądało tak.
-Co ty gadasz? Jest pięknie.-powiedział chłopak rozglądają się po wnętrzu. Ja stałam dalej zszkowana, że w moim salonie stoi Louis. Odchrząknęłam głośno, a on automatycznie odwrócił się w moją stronę.
-Napijesz się czegoś?
-Chętnie.
Czuję, że moje życie się zmieni.

CO DO ROZDZIAŁU

Witam was wszystkich! Zaczynam nowy blog i chciałam was poinformować, że jestem w trakcie pisania. ENJOY! XX